Na temat ciągle obowiązkowego w Polsce abonamentu RTV krąży wiele
legend. Jedna z największych dotyczy listonoszy, wchodzących ludziom do
domów i sprawdzających, czy przypadkiem nie mają tam
niezarejestrowanego, nieopłaconego telewizora. Ile jest w tym prawdy? I
czy takiego kontrolera naprawdę trzeba wpuścić do domu? Na te pytania
odpowiedziała Gazeta Prawna na swojej stronie internetowej.
W temacie domowych kontroli związanych z abonamentem RTV warto na wstępie wyjaśnić jedno nieporozumienie – wcale nie przeprowadzają ich listonosze. Owszem, na mocy ustawy prawo do ich przeprowadzania zyskała Poczta Polska, ale odpowiedzialni są za to specjalnie wyznaczeni pracownicy. Odwiedzając nas w domu muszą się oni przedstawić odpowiednie upoważnienie, legitymację służbową, a także – jeżeli tego zażądamy – dowód osobisty. Dopiero wtedy mogą domagać się wpuszczenia do mieszkania i sprawdzenia, czy nie mamy tam odbiornika telewizyjnego. Alternatywnie możemy im od razu przedstawić dokumenty, które potwierdzają, że nasze urządzenia zostały już zarejestrowane. W takim wypadku kontrola nie będzie konieczna.
Ale co, jeżeli takiego dokumentu nie mamy? W takim wypadku, na mocy prawa, powinniśmy dać kontrolerowi możliwość sprawdzenia tego. Problem, na który zwracają uwagę prawnicy, jest jednak taki, że za odmowę nie grożą aktualnie żadne konsekwencje. A sam kontroler nie może wejść do mieszkania siłą ani podstępem – zgoda jest w każdym wypadku wymagana.
W przypadku, gdy zgodzimy się na przeprowadzenie kontroli i pracownik poczty znajdzie w naszym mieszkaniu odbiornik telewizyjny, przede wszystkim nakaże jego rejestrację. W drugiej kolejności nałoży na nas także dodatkową opłatę karną, wynoszącą trzydziestokrotność miesięcznego abonamentu – czyli aktualnie 645 złotych.
Przepisy w aktualnym stanie pozostają więc równie mocno niedopasowane do rzeczywistości co sama idea abonamentu RTV. Według prawa nie jest bowiem istotne, czy w ogóle oglądamy program TV – ważne jest tylko to, że stan techniczny naszego odbiornika to umożliwia. Nie ma znaczenia, że używamy go np. jedynie jako monitora komputerowego.
tekst za wp.pl
W temacie domowych kontroli związanych z abonamentem RTV warto na wstępie wyjaśnić jedno nieporozumienie – wcale nie przeprowadzają ich listonosze. Owszem, na mocy ustawy prawo do ich przeprowadzania zyskała Poczta Polska, ale odpowiedzialni są za to specjalnie wyznaczeni pracownicy. Odwiedzając nas w domu muszą się oni przedstawić odpowiednie upoważnienie, legitymację służbową, a także – jeżeli tego zażądamy – dowód osobisty. Dopiero wtedy mogą domagać się wpuszczenia do mieszkania i sprawdzenia, czy nie mamy tam odbiornika telewizyjnego. Alternatywnie możemy im od razu przedstawić dokumenty, które potwierdzają, że nasze urządzenia zostały już zarejestrowane. W takim wypadku kontrola nie będzie konieczna.
Ale co, jeżeli takiego dokumentu nie mamy? W takim wypadku, na mocy prawa, powinniśmy dać kontrolerowi możliwość sprawdzenia tego. Problem, na który zwracają uwagę prawnicy, jest jednak taki, że za odmowę nie grożą aktualnie żadne konsekwencje. A sam kontroler nie może wejść do mieszkania siłą ani podstępem – zgoda jest w każdym wypadku wymagana.
W przypadku, gdy zgodzimy się na przeprowadzenie kontroli i pracownik poczty znajdzie w naszym mieszkaniu odbiornik telewizyjny, przede wszystkim nakaże jego rejestrację. W drugiej kolejności nałoży na nas także dodatkową opłatę karną, wynoszącą trzydziestokrotność miesięcznego abonamentu – czyli aktualnie 645 złotych.
Przepisy w aktualnym stanie pozostają więc równie mocno niedopasowane do rzeczywistości co sama idea abonamentu RTV. Według prawa nie jest bowiem istotne, czy w ogóle oglądamy program TV – ważne jest tylko to, że stan techniczny naszego odbiornika to umożliwia. Nie ma znaczenia, że używamy go np. jedynie jako monitora komputerowego.
tekst za wp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz