Dawniej było tak:
...Nawierzchnię miała Zamkowa gruntową, ubitą tyle tylko, ile zdołały to uczynić końskie kopyta, koła wozów i ludzkie stopy (nie zawsze jeszcze obute). Latem nad nią wiatr unosił tumany piachu, jesienne szarugi zamieniały ulicę w błotną breję.
Oświetlenia też długo żadnego nie było, więc po zmroku - aby nie ryzykować kąpieli w lepkiej kałuży - przechodnie dzierżyć musieli w dłoni pochodnię albo smolną szczapę. Bogatszy majster, wychodząc z domu, brał z sobą ucznia lub najętego sługę, by szedł przed nim i oświetlał drogę.
Dopiero w roku 1846, kosztem 169 rubli, magistrat oświetlił ulicę na odcinku od Nowego Rynku do Zamku siedmioma lampami rewerberowymi, umieszczonymi na drewnianych słupach. Migotały pomarańczowym płomieniem zanurzonego w oleju łuczywka, wzmocnionym nieco odblaskiem, jakie dawała powierzchnia oszlifowanej na lustro blaszanej płytki (zwanej właśnie rewerberem). Zapalał te lampy i gasił etatowy sługa magistracki...
...W roku 1857 ułożono na Zamkowej pierwsze chodniki - z granitowej kostki i niezbyt szerokie, a przystające do samych domów. Wzdłuż nich posadzono w dwóch rzędach drzewka (lipy) zakupione przez magistrat w lesie rządowym pod miastem...
Z monografii "Ulica Zamkowa w Pabianicach" - autorstwa Kazimierza Brzezińskiego i Andrzeja Gramsza
Minęło prawie dwieście lat:
Jednak jest gorzej, bo nie ma tam żadnego oświetlenia. Ludzie, co prawda nie korzystają już po zmroku ze smolnych szczap, lecz z latarek lub telefonów komórkowych, by nie ryzykować kąpieli w lepkiej kałuży.
O chodniku - nawet nie granitowym - mieszkańcy Hermanowskiej mogą sobie tylko pomarzyć.
Dwa wieki temu takie sprawy załatwiał magistrat. Dziś mamy Urząd Miejski z prezydentem na czele, który potrzeby mieszkańców ma głęboko w d... . Ważniejsze były np. klomby na Zamkowej za 100.000 zł z podlewaniem, niż oświetlenie ulicy.
Wybory samorządowe za niecały miesiąc!!
...Nawierzchnię miała Zamkowa gruntową, ubitą tyle tylko, ile zdołały to uczynić końskie kopyta, koła wozów i ludzkie stopy (nie zawsze jeszcze obute). Latem nad nią wiatr unosił tumany piachu, jesienne szarugi zamieniały ulicę w błotną breję.
Oświetlenia też długo żadnego nie było, więc po zmroku - aby nie ryzykować kąpieli w lepkiej kałuży - przechodnie dzierżyć musieli w dłoni pochodnię albo smolną szczapę. Bogatszy majster, wychodząc z domu, brał z sobą ucznia lub najętego sługę, by szedł przed nim i oświetlał drogę.
Dopiero w roku 1846, kosztem 169 rubli, magistrat oświetlił ulicę na odcinku od Nowego Rynku do Zamku siedmioma lampami rewerberowymi, umieszczonymi na drewnianych słupach. Migotały pomarańczowym płomieniem zanurzonego w oleju łuczywka, wzmocnionym nieco odblaskiem, jakie dawała powierzchnia oszlifowanej na lustro blaszanej płytki (zwanej właśnie rewerberem). Zapalał te lampy i gasił etatowy sługa magistracki...
...W roku 1857 ułożono na Zamkowej pierwsze chodniki - z granitowej kostki i niezbyt szerokie, a przystające do samych domów. Wzdłuż nich posadzono w dwóch rzędach drzewka (lipy) zakupione przez magistrat w lesie rządowym pod miastem...
Z monografii "Ulica Zamkowa w Pabianicach" - autorstwa Kazimierza Brzezińskiego i Andrzeja Gramsza
Minęło prawie dwieście lat:
Jednak jest gorzej, bo nie ma tam żadnego oświetlenia. Ludzie, co prawda nie korzystają już po zmroku ze smolnych szczap, lecz z latarek lub telefonów komórkowych, by nie ryzykować kąpieli w lepkiej kałuży.
O chodniku - nawet nie granitowym - mieszkańcy Hermanowskiej mogą sobie tylko pomarzyć.
Dwa wieki temu takie sprawy załatwiał magistrat. Dziś mamy Urząd Miejski z prezydentem na czele, który potrzeby mieszkańców ma głęboko w d... . Ważniejsze były np. klomby na Zamkowej za 100.000 zł z podlewaniem, niż oświetlenie ulicy.
Wybory samorządowe za niecały miesiąc!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz