środa, 9 grudnia 2015

Urzędniczy zamach na kaczki w parku Słowackiego!!

Jakie to polskie!! Kaczki w parku Słowackiego były od zawsze. Stanowiły i stanowią żywy wystrój tego skrawka miejskiej zieleni. Kiedyś nawet nazwałem je mutantami, bo przystosowały się do ścieków wypuszczanych przez okoliczne fabryki. 
Fabryk już nie ma, park wyremontowano a tu ktoś chce się pozbyć ostatnich przejawów dzikiej natury z zabetonowanym mieście. Na razie to "prośba", ale za chwilę postawią strażnika miejskiego, który będzie wlepiał mandaty niesubordynowanym miłośnikom (z reguły - dzieciom) zwierząt.
Ile się musiał "nakombinować" pomysłodawca (pewnie jakiś urzędnik) tej tablicy, by przegonić ptactwo z parku, on tylko wie!! Swoją niechęć do skrzydlatych podparł nawet autorytetem lekarza weterynarii, który straszy nas chorobami przenoszonymi przez gołębie!! W czasie rewolucji kulturalnej Mao Tse Tung nakazał Chińczykom tłuc w metalowe pokrywki, by przegonić wróble, które wyżerały zasiany ryż. Mieszkańcy Państwa Środka przez tydzień walili w blachy i szkodniki zdechły w powietrzu. Następnie trzeba było zamówić tablicę i ją powiesić. To oczywiście za nasze (miejskie) pieniądze!!
Idę o zakład, że kaczki w parku przetrwają urzędnika!!
A można było zrobić inaczej. Po ludzku i logicznie!! Zamiast pisać, co szkodzi kaczkom, możne by (jeśli już musi być tablica) wymienić, co te piękne ptaki lubią i im to nie szkodzi. Znając miłośników zwierząt, natychmiast z tych porad by skorzystali z pożytkiem dla wszystkich.
Trudno się zmienia mentalność urzędniczą, ale próbować trzeba. Słynna obrończyni braci mniejszych Dorota Sumińska twierdzi jednoznacznie, że w polskim prawie nie ma zakazu dokarmiania dzikich zwierząt, nawet tych, które przez ludzi zostały zmuszone do zamieszkania w miastach. Oczywiście trzeba to, jak z resztą i wszystko inne, robić "z głową". Wiem, że najprościej jest zakazać, jednak najprościej nie znaczy najlepiej!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz