piątek, 13 listopada 2015

Sos z duszonego, czarnego kota!? A kysz!! 13 i piątek!!

Jeden z najbardziej rozpowszechnionych przesądów. Dla jednych czarny kot jest oznaką szczęścia, dla innych – wręcz przeciwnie. Przesąd o czarnych kotach przynoszących szczęście pochodzi z połowy XIX wieku, a o przynoszących pecha – jeszcze z wieku XVII. Czarny kot przebiegający nam drogę, zwłaszcza o poranku, jest niekwestionowanym wysłannikiem zła. Co innego, gdy czarny kot kroczy w naszym kierunku – w takim wypadku stanowi dobry omen.
Zdarzało się, że osoby wykonujące niebezpieczne zawody, jak górnicy i rybacy, nie wychodzili do pracy, gdy drogę przebiegł im rano czarny kot”. Lęk przed czarnym kotem jest do dzisiaj żywy (m.in. w Stanach Zjednoczonych), a za jedyne remedium uważa się splunięcie.
Istnieje wiele dawnych podań i legend, zgodnie z którymi czarne koty kojarzone są z czarną magią, zamieszkują z czarownicami lub wręcz same są czarownicami ukrywającymi się w zwierzęcej postaci. „W ludowej medycynie czarny kot pojawia się nader często: pocieranie oka jego ogonem było tradycyjnym lekarstwem na jęczmień, a picie kociej krwi miało ogólnie przywracać zdrowie. Wśród pozostałych, nieco bardziej makabrycznych, receptur znajduje się między innymi sos z duszonego czarnego kota, który miał leczyć suchoty, oraz proszek ze spalonej kociej głowy aplikowany dla poprawy wzroku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz