Kazimierz ANDRZEJEWSKI - trener piłkarskich juniorów "Włókniarza", sam niegdyś piłkarz PTC. Poznałem go w Zarządzie Miejskim ZMS, dokąd często wpadał jako przewodniczący koła w RPGKiM. Nawiedzonym ideowcem ruch młodzieżowego nie był, raczej odwrotnie; w swoim zakładzie słynął z ostrych dyskusji z partyjnym betonem.
Przez krótki czas był moim sąsiadem. Wynajmował małe mieszkanko. Dzielił je z psem - płowym bokserem. Bydle było agresywne, lubiło dopaść obcych, a mnie upatrzyło sobie szczególnie. Kiedy Kazio wyprowadzał je na ranny spacerek, ja akurat wychodziłem do pracy. Pies buszował w chaszczach, ale gdy tylko pojawiłem się na ulicy, niebezpiecznie podnosił łeb, zaczynał warczeć i szarżował w moją stronę. Wolałem unikać starcia i czym prędzej chowałem się z powrotem za furtkę. Z powodu tego psa nieraz spóźniałem się do pracy. Prawdę mówiąc spóźniałem się i bez jakiegoś szczególnego powodu, ale ten utkwił mi w pamięci jako faktyczne usprawiedliwienie.
Potem Kazio się przeprowadził, a gdy go kiedyś zagadnąłem o psa, odparł, że musiał się go pozbyć, bo coraz częściej rzucał się na ludzi.
Nadal pracuje w RPGKiM, a do niedawna swoje społecznikowskie pasje topił w Radzie Nadzorczej PSM. W nowej radzie się nie znalazł i wraz z gronem kolegów z poprzedniej rady z dezynwolturą przypatruje się poczynaniom obecnych władz PSM.
Przez krótki czas był moim sąsiadem. Wynajmował małe mieszkanko. Dzielił je z psem - płowym bokserem. Bydle było agresywne, lubiło dopaść obcych, a mnie upatrzyło sobie szczególnie. Kiedy Kazio wyprowadzał je na ranny spacerek, ja akurat wychodziłem do pracy. Pies buszował w chaszczach, ale gdy tylko pojawiłem się na ulicy, niebezpiecznie podnosił łeb, zaczynał warczeć i szarżował w moją stronę. Wolałem unikać starcia i czym prędzej chowałem się z powrotem za furtkę. Z powodu tego psa nieraz spóźniałem się do pracy. Prawdę mówiąc spóźniałem się i bez jakiegoś szczególnego powodu, ale ten utkwił mi w pamięci jako faktyczne usprawiedliwienie.
Potem Kazio się przeprowadził, a gdy go kiedyś zagadnąłem o psa, odparł, że musiał się go pozbyć, bo coraz częściej rzucał się na ludzi.
Nadal pracuje w RPGKiM, a do niedawna swoje społecznikowskie pasje topił w Radzie Nadzorczej PSM. W nowej radzie się nie znalazł i wraz z gronem kolegów z poprzedniej rady z dezynwolturą przypatruje się poczynaniom obecnych władz PSM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz